Powolnym krokiem weszła do Wielkiej
Sali na śniadanie. Przetarła dłonią zaspane oczy i skierowała się w stronę
stołu Gryfonów. Ociężale usiadła na swoim miejscu i położyła na talerzu kilka
tostów.
- Hermiono? – usłyszała głos
Harry’ego.
- Hm? – podniosła na niego
wzrok.
- Wszystko w porządku? –
spytał, przegryzając jednocześnie swoje śniada-nie.
Hermiona szeroko ziewnęła.
- Tak Harry, wszystko gra.
Po prostu... po prostu się nie wyspałam – od-powiedziała szybko. Nie chciała
wspominać nikomu o swoich koszmarach. Wiedziała, że chcieliby znać wszystkie,
nawet najmniejsze szczegóły. Nie chciała do tego wracać. Wystarczyło jej, że
wciąż widziała przed oczami swoich martwych rodziców i tajemniczego
Śmierciożercę. Odruchowo zła-pała się za szyję na której spoczywał jej medalion.
Rozejrzała się nerwowo, co nie umknęło uwadze jej przyjaciół.
- Coś się stało? – spytał
Ron również się rozglądając. Hermiona zasko-czona spojrzała na niego.
- Ja... ja muszę na chwilę
iść do... do biblioteki – powiedziała podnosząc się z miejsca. Ron powstrzymał
ją, chwytając jej nadgarstek.
- Po co miałabyś iść tak
wcześnie do biblioteki? – spytał podejrzliwie.
- Oj Ron, daj jej spokój –
wtrąciła się Ginny. – Nie wiesz, że Hermiona naj-chętniej zamieszkałaby między
książkami? – popatrzyła na przyjaciółkę pocieszająco.
Ron puścił rękę dziewczyny.
- No tak... – odpowiedział.
– Tylko żebyśmy nie musieli znów wyciągać cię stamtąd siłą – zaśmiał się pod
nosem i pozwolił jej odejść.
- Pamiętaj, że idziemy dziś
do Hogsmeade– przypomniał jej Harry i wrócił do swojego śniadania.
- Przyjdę po ciebie –
powiedziała ruda z uśmiechem.
Hermiona popatrzyła na nią z
wdzięcznością. Jej usta wymówiły nieme ‘dziękuję’. Odwróciła się aby wyjść.
Pogrążona w rozmyślaniach w ogóle nie patrzyła przed siebie. Przekraczając próg
Wielkiej Sali wpadła na kogoś, jednocześnie wywracając sie na podłogę.
- Jak chodzisz Granger? –
warknął obolały głos nad jej uchem. Spojrzała w górę. Nad nią stał Malfoy razem
z Zabinim, który masował swoje czoło. Draco bez słowa zmierzył dziewczynę
obojętnym spojrzeniem, które od razu zmieniło swój wyraz, gdy ujrzał jak zza
jej szaty wystaje znajomy mu medalion. Rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu,
po czym odwrócił się pospiesznie i wyszedł z Wielkiej Sali zostawiając Blaise’a
w niemym osłupieniu.
Hermiona podniosła się z
ziemi, szybko poprawiła szatę, chowając skrzętnie medalion, i wyminęła
Ślizgona.
- Głupia szlama... -
usłyszała za sobą ciche warknięcie. Zignorowała je i ruszyła przed siebie. Nie
poszła jednak do biblioteki. Chciała pobyć chwilę sama, pomyśleć o kilku
rzeczach i o ostatnich zdarzeniach. Nawet nie zastanawiała się dokąd prowadzą
ją niesforne schody. Po chwili znalazła się przed ścianą na siódmym piętrze,
gdzie ukazał jej się Pokój Życzeń. Już miała złapać za klamkę, gdy nagle
poczuła, że nie jest tutaj sama. Powoli się odwróciła. Zaraz za nią stał nie
kto inny jak Draco.
- Granger! Co ty tutaj
robisz? – warknął cicho.
- Mogę ci zadać to samo
pytanie, Malfoy – odpowiedziała przez zęby.
- Spadaj stąd –
odpowiedział.
- Bo co? – odparła zdziwiona
pewnością swojego głosu.
Twarz Dracona wykrzywiła się
w grymasie gniewu. Już miał sięgnąć po różdżkę, jednak jego dłoń zatrzymała się
w połowie drogi. Utkwił wzrok na jej szyi i powoli do niej podszedł.
- Co to jest? – spytał
niemal szeptem.
- Nie wiem co masz na myśli
– odpowiedziała wymijająco.
- Dobrze wiesz, o czym mówię
– powiedział ostro. – Medalion. Skąd go masz?
- Niby czemu tak cię to
interesuje? – wystraszyła się. Nie chciała, by kto-kolwiek poznał jej mały
sekret. Myślała, że po dwóch latach Malfoy zapomni o wszystkim i nie będzie o
nic wypytywał. Myliła się. – Nie mam zamiaru nic ci mówić.
- Nie to nie. I tak dowiem
się wszystkiego – odpowiedział, akcentując ostatnie słowo i zniknął razem z
drzwiami do Pokoju Życzeń...
***
Odłożyła kolejną książkę na
półkę. Nic nie potrafiło zająć jej uwagi po spotkaniu z Malfoyem. On nie mógł
się dowiedzieć czegoś, o czym sama właściwie nic nie wiedziała. Próbowała się
uspokoić, gdy nagle zastanowiło ją, co właściwie Malfoy mógł robić na siódmym
piętrze, i to w Pokoju Życzeń. Czuła, że sam na pewno również ma jakiś sekret.
Nie chciała jednak wiedzieć co to. Nie chciała w ogóle o nim myśleć.
Przyszła do biblioteki zaraz
po ich rozmowie. W końcu to tutaj miała przyjść po nią Ginny. Podeszła ospale
do kolejnego regału i sięgnęła po gruby tom pokryty warstwą kurzu. Usiadła przy
biurku i powoli przekładała kartki. Na ciężkich stronnicach widniały
skomplikowane rysunki przeróżnych minerałów i kamieni oraz ich dokładne opisy. Nagle
oczom Hermiony ukazała się strona, która ją zaintrygowała. Tytuł wypisany
czarnym atramentem głosił:
„KRYSZTAŁ KSIĘŻYCOWEJ
NOCY”
Pod nim widniał nieco wytarty rysunek przedstawiający śnieżnobiały
kamień. Hermiona przypomniała sobie, jak w trzeciej klasie odwiedziła z Harrym
i Ronem Hogsmeade. Była zima, a oni stali na wzgórzu i wpatrywali się we
Wrzeszczącą Chatę. Już mieli odchodzić gdy Hermiona poczuła coś pod swoim
butem. Zatrzymała się i wygrzebała ze śniegu niewielki kryształ niemal
całkowicie zlewający się barwą z pokrywającym go białym puchem. Coś mówiło jej
żeby wzięła go ze sobą, mimo że rozsądek kazał jej zostawić tajemnicze
znalezisko. Gdy chłopcy oddalili się, nie miała czasu na rozmyślania. Schowała
kamień do kieszeni i pobiegła do przyjaciół. Gdy znów znalazła się w Hogwarcie,
od razu poszła do biblioteki. Przeszukała niemal wszystkie książki o kamieniach
i magicznych kryształach, jednak niewiele udało jej się znaleźć. Dowiedziała
się tylko tyle, że piękny kryształ mogą znaleźć jedynie nieliczni, oraz że jest
jednym z niewielu kamieni, na który można nakładać zaklęcia. W każdej książce
znajdywała dopisek, że mogą to czynić tylko doświadczeni czarodzieje, gdyż
właściwości jakie zyskiwał po tego typu eksperymentach wciąż były nieznane i
mogły stanowić zagrożenie.
Przejechała palcem po rysunku
kamienia zawartym w grubej księdze. Zastanawiała się jak to możliwe, że
wcześniej nie zwróciła na nią uwagi. Wzrok przeniosła na zapisany drobnym
druczkiem opis i na fragmenty zapisane pismem runicznym. Powoli analizowała
każde słowo, skrupulatnie notując na kawałku pergaminu najważniejsze
informacje.
„Kryształ księżycowej nocy, znany również
jako Kryształ pięciu księżyców, to niezwykle rzadko spotykany kamień. Można go
znaleźć tylko w przeddzień nocy pięciu księżyców, kiedy to z niewidzialnego
staje się śnieżnobiały. Jest to jedyny na świecie kamień, który mimo że sprawia
wrażenie niewinnej ozdoby, może stać się zarówno pomocny jak i niebezpieczny, a
nawet zabójczy. Jego właściwości nie zostały dokładnie zbadane, wiadomo
jedynie, że przed nałożeniem zaklęć kryształ ten przywiązuje się do swojego
znalazcy, łącząc się na zawsze z jego duszą. Odtąd służy jemu, i tylko jemu. Z
tej przyczyny zakazano jego posiadania, w obawie przed czarnomagicznym jego
zastosowaniem przez niektórych czarodziejów. Nie zbadano, czy reaguje również z
eliksirami...”
Nie czytała dalej. To w
zupełności jej wystarczyło.
Niebezpieczny...
Zakazany...
Czarnomagiczny...
Te słowa wryły jej się w
pamięć na dłuższy czas. Ale skoro był zakazany to jak to możliwe, że nikt przez
te lata nie odkrył, że posiada go przy sobie. Przypomniała sobie o ostatnim
przeczytanym zdaniu. „Nie zbadano, czy
reaguje również z eliksirami.” Mogła spokojnie odpowiedzieć, że tak. Na
własne oczy widziała, jak wchłonął czarny płyn, zmieniając tym samym swoją
barwę. Opis z książki wytłumaczył jej również, czemu czuła, że medalion ją
wzywał.
Przeszedł ją dreszcz, gdy
nagle poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu. Gwałtownie się odwróciła
jednocześnie zamykając księgę.
- Spokojnie, Miona –
zaśmiała się Ginny.
- Wystraszyłaś mnie.
- Wiedziałam, że lubisz
książki, ale nie sądziłam, że aż tak na ciebie działają – usiadła obok niej. –
Co tam czytasz?
- A... nic takiego –
odpowiedziała zakłopotana Hermiona. – Takie tam in-formacje o kamieniach i
kryształach. Nie wiadomo kiedy mogą się przydać.
- Fakt – westchnęła
rudowłosa. – To co? Idziemy?
- Gdzie?
- Do Hogsmeade, przecież Harry
ci mówił.
- No tak – uśmiechnęła się,
wstając z miejsca. Szybko odniosła księgę na miejsce, schowała pergamin do
kieszeni i wyszła razem z Ginny...
***
Dzień powoli zbliżał się ku
końcowi. Hermiona razem z przyjaciółmi siedziała właśnie w Trzech Miotłach
popijając piwo kremowe. Wszyscy byli w wyśmienitych humorach i co chwilę salę
wypełniała salwa śmiechu. Nagle drzwi do sąsiedniego pomieszczenia otworzyły
się z hukiem, a w progu pojawili się Draco z Blaisem, a za nimi Crabbe i Goyle.
- Co tam, szlamy? – zaśmiał się Zabini
przechodząc obok ich stołu.
- Odwal się, kretynie –
wyrzucił przez zęby Ron, zaciskając pięści.
- Ooo, rudzielec chyba chce
oberwać – złowieszczy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu.
- Zostaw go, co? – odezwała
się Hermiona, patrząc z zażenowaniem na Ślizgona.
- Szlama się stawia? Pokaż
jej, Draco – odezwał się do przyjaciela, który wyszedł na przód. Hermionę
przeszedł dreszcz. Wiedziała, że teraz medalion jej nie pomoże. Zostawiła go
przecież w walizce w dormitorium, żeby się nie narażać. Jakie było jej
zdziwienie, gdy Draco patrząc na nią tylko złowieszczo się uśmiechnął, nie
sięgając nawet po różdżkę.
- Nie mam zamiaru brudzić
sobie rąk – odparł cicho, odwracając się. Jego przyjaciele nie mogli uwierzyć w
to, co właśnie zobaczyli. – Chodźcie! – zawołał ich tonem przywódcy. Ślizgoni
popatrzyli po sobie, by za chwilę skierować wzrok na Hermionę. – No, ruszcie
się! – warknął zniecierpliwiony Malfoy i skierował się do wyjścia. Cała trójka
podążyła za nim zatrzaskując za sobą drzwi.
- To było dziwne –
podsumował Harry, dopijając swoje piwo kremowe.
- No, trochę – odpowiedziała
Hermiona. – To co, idziemy już?
- Chyba już musimy –
stwierdziła Ginny, po czym wszyscy wstali. Wyszli przed budynek, gdy nagle pod
stopą brązowowłosej coś zapiszczało. Spojrzała zaskoczona w dół i zobaczyła
małego szczura, któremu niechcący przydeptała ogon. Chwyciła go w dłoń i
podniosła do góry. Przedziwna myśl przemknęła przez jej głowę. Nie namyślając
się długo, wsunęła zwierzątko pod poły płaszcza i ruszyła za przyjaciółmi...
***
Po powrocie do Hogwartu w dormitorium
Ślizgonów zapanowało poruszenie. Draco właśnie przekroczył jego próg, gdy
doskoczył do niego Blaise, a zaraz za nim Goyle.
- Możemy pogadać? – spytali.
- O czym? – odparł obojętnie
Draco, rozsiadając się w fotelu.
- Chociażby o tym, co
wydarzyło się w Trzech Miotłach – odpowiedział ci-cho Zabini. W jego głosie
słychać było gniew.
- A coś się wydarzyło? –
próbował spławić ich Malfoy, obracając w pal-cach różdżkę.
- Czemu nie odpłaciłeś tej
Granger?
- Powiedziałem przecież, że
nie chcę sobie brudzić rąk.
- Jakoś wcześniej cię to nie
powstrzymywało – burknął pod nosem Goyle.
- Słucham? – obruszył się
Draco, podnosząc się w fotelu.
- Goyle ma rację. Zmieniłeś
się Draco – powiedział spokojnie Blaise. Mal-foy spojrzał na niego ze
zdziwieniem. – Ciągle gdzieś znikasz. Wiemy, że masz jakąś misję. Szkoda, że
nie chcesz nam zdradzić szczegółów. Ale mniejsza o to. Mamy wrażenie, że
zmienił się twój stosunek do Gryfonów.
Draco wybuchnął głośnym
śmiechem.
- No to złe macie wrażenie –
odparł, kładąc nogi na stoliku.
- To czemu nie traktujesz
ich tak jak kiedyś? – znów burknął Goyle, zupeł-nie jakby bał się Malfoya. – Nie
walczysz z nimi, nie przezywasz ich? Że nie wspomnę o tej szlamie Granger...
- Masz coś do Granger? –
zapytał wstając. – To sam stocz sobie z nią poje-dynek. Chętnie go zobaczę.
- Ześwirowałeś przez tą
szlamę! – krzyknął nagle Goyle.
- Coś ty powiedział? –
odpowiedział przerażająco spokojnie Draco.
- To wszystko zaczęło się
wtedy, gdy dwa lata temu znaleźliśmy ją na ty-łach zamku! – krzyczał.
- O czym ty mówisz? – zainteresował
się Blaise. – O czym on mówi, Draco?
- O niczym – odburknął
Malfoy, zaciskając pięści. Czuł jak powoli wypeł-nia go rozdrażnienie.
Goyle zaśmiał się, a Draco
stał jak wryty wpatrując się w niego morder-czym spojrzeniem. Nigdy mu się nie
sprzeciwiał, więc cała ta sytuacja trochę go zaskoczyła.
- Mówię o tym, że od tamtego
czasu zaczął mieć urojenia!
- Odszczekaj to! – warknął
Draco, już nie powstrzymując gniewu. Nikt nie będzie mu wmawiał, że miał wtedy
urojenia. Wiedział, co widział. Wiedział, co czuł. Po jego dłoni znów przeszedł
dreszcz. Nie potrafił powiedzieć, co się z nim działo.
- Nie mam zamiaru. Odbiło
ci!
Tego Malfoy już nie mógł znieść.
Wyciągnął różdżkę i podszedł do chło-paka dociskając mu ją do gardła. Ujrzał
cień strachu w oczach osiłka.
- Powiesz jeszcze słowo, a
pożałujesz! – wycedził przez zaciśnięte zęby. Poczuł jak na jego ramionach
zaciskają się czyjeś ręce, odciągając go od Goyla.
- Uspokójcie się! – krzyknął
Blaise, który wciąż trzymał rozwścieczonego Dracona.
- Odwalcie się wszyscy ode
mnie! – warknął Malfoy, wyrywając się Zabi-niemu i wyszedł pospiesznie z
dormitorium trzaskając z całych sił drzwiami...
***
Rozglądnęła się uważnie
dookoła i poszła szybkim krokiem przed siebie, chowając coś skrzętnie pod
szatą. Doszła prędko do łazienki Jęczącej Marty i po cichu weszła do środka. Światło
księżyca błyskało przez szyby pokrywając swoją poświatą zachlapaną posadzkę.
Hermiona sięgnęła szybko pod szatę i wyciągnęła spod niej szczura, którego
znalazła w Hogsmeade. Włożyła go do pustej umywalki i sięgnęła na swoją szyję.
Zdjęła medalion i owinęła łańcuszkiem zwierzę.
- No to teraz przekonam się,
co stworzyłam – szepnęła do siebie wycią-gając różdżkę. Oglądnęła się jeszcze
raz za siebie, upewniając się, że nie ma tu nikogo oprócz Jęczącej Marty i
rzuciła na szczura pierwsze lepsze zaklęcie. Zwierzątko pisnęło, jednak czar
odbił się od niego jak od lustra. Hermiona otworzyła szeroko oczy. Powtórzyła
czynność jeszcze kilka razy, ale za każdym razem skutek był ten sam. Szczur
wciąż był w umywalce, cały i zdrowy. Jęcząca Marta zawisła nad nim z osłupiałą
miną, podczas gdy Hermiona, zapatrzona w lewitującego nad nią ducha, rozmyślała
nad kolejnym zaklęciem...
***
Draco zapatrzył się w
odbijający się w jeziorze księżyc. Stał na Wieży Astronomicznej już kilka
godzin. Nie mógł uwierzyć, że ktokolwiek mu się sprzeciwił, a już na pewno nie
podejrzewał o to Goyle’a. Westchnął głęboko. Wiedział, że nie traktuje Granger
tak jak kiedyś. Za każdym razem gdy kierował swoją dłoń do różdżki, coś
hamowało ją w połowie drogi. Może to był ból, a może strach, do którego nie
chciał się przyznać. Sam nie wiedział co się z nim działo gdy ją widział.
Wiedział tylko, że widok medalionu na jej szyi paraliżował go całkowicie. Nie
był wtedy w stanie nawet się do niej odezwać.
Kopnął z rozdrażniem stojący
nieopodal kufer i powolnym krokiem ruszył na dół. Gdy mijał właśnie korytarz,
na którym znajdowała się łazienka Jęczącej Marty, zatrzymał się. Zaczął
nasłuchiwać. Z oddali usłyszał odgłos rzucanych zaklęć. Zastanowiło go to, w
końcu była już noc. Powoli zaczął zbliżać się do źródła dźwięku. Wyglądnął zza
rogu i momentalnie się schował, widząc w łazience jakąś kobiecą postać. Znów
ostrożnie wysunął głowę, próbując wypatrzyć, kim jest tajemnicza nieznajoma. Jak
wielkie było jego zdumienie, gdy rozpoznał w niej Hermionę. Powietrze znów
przeszył świst zaklęcia. Jednocześnie usłyszał cichy pisk dochodzący z
umywalki. Wytężając wzrok, ujrzał niewielkiego szczura owiniętego jej
medalionem. Nic mu nie pasowało. Czemu Granger miałaby rzucać zaklęcia na małe
zwierzę? Zrozumiał wszystko gdy wypowiedziała kolejne zaklęcie.
- Incendio – szepnęła. Umywalka zajaśniała językami
ognia. Draco był pewny, że szczur doszczętnie spłonął. Gdy ogień zgasł,
wytrzeszczył szeroko oczy. Nie mógł uwierzyć w to, że mały bezbronny zwierzak
tkwił nietknięty w spalonej umywalce. Domyślił się, że to sprawka medalionu.
Wiedział, że powinien donieść na Granger, jednak ciekawość wzięła górę. Wciąż
tam stał, obserwując jak wszystkie zaklęcia odbijają się od zwierzęcia. W jego
głowie błysnęła myśl. Był ciekawy, czy kryształ jest w stanie odbić również
zaklęcia niewybaczalne. Zamarł, gdy usłyszał jedno z nich w ustach Hermiony. Nigdy
nie spodziewał się, że jest w stanie je wypowiedzieć.
- Crucio.
Włosy zjeżyły mu się na
karku, gdy po całym korytarzu rozniósł się przeraźliwy pisk szczura. Przerażona
dziewczyna szybko przerwała zaklęcie, rozglądając się nerwowo dookoła i
oddychając głęboko. Draco przywarł do ściany, zaskoczony i jednocześnie
przerażony. Dopiero po chwili odważył się wyglądnąć z powrotem. Właśnie wtedy
poczuł, że nie jest sam.
- Niesłychane – usłyszał nad
swoim uchem głos, który wywołał u niego dreszcz...
____________________________________
pisane przy:
* Hans Zimmer - General Zod (Man Of Steel OST)
* Jesper Kyd & Lorne Balfe - Everything Changes (Assassin's Creed: Revelations OST)
____________________________________
Witam! Wreszcie wstawiłam drugi rozdział. Wiem, że może nie jest idealny ale uznałam, że za długo panowała tu cisza, więc proszę. Jednocześnie przepraszam wszystkich, którzy wchodzili tutaj i zamiast widzieć nowy rozdział czytali informacje o ciągłym jego przesuwaniu. Szkoła jest niestety bezlitosna :c
Także zapraszam do czytania i z góry dziękuję za komentarze :)
.
* Hans Zimmer - General Zod (Man Of Steel OST)
* Jesper Kyd & Lorne Balfe - Everything Changes (Assassin's Creed: Revelations OST)
____________________________________
Witam! Wreszcie wstawiłam drugi rozdział. Wiem, że może nie jest idealny ale uznałam, że za długo panowała tu cisza, więc proszę. Jednocześnie przepraszam wszystkich, którzy wchodzili tutaj i zamiast widzieć nowy rozdział czytali informacje o ciągłym jego przesuwaniu. Szkoła jest niestety bezlitosna :c
Także zapraszam do czytania i z góry dziękuję za komentarze :)
.
Bardzo fajne! Z niecierpliwością czekam na ciag dalszy!
OdpowiedzUsuńCuuudowny xd ♥ Jak dla mnie to oni mogą być już razem, ale no xd hehehhe xd czekam na kolejny :D ♥
OdpowiedzUsuńAhjajajajaj, cudowny!
OdpowiedzUsuńMasz na serio wspaniały pomysł na opowiadanie :D
Nie mogę doczekać się NN <3
@EmpireOfMalfoy
Dopiero zaczynam się oswajać z Dramione, dlatego nie mam zbyt dużego doświadczenia w czytaniu takich opowiadań xD Ale jeśli chodzi ogólnie o potterowskie fanfiki, to lubię coś lekkiego. Ten rozdział właśnie tak się czytało. Bez zbędnego zagmatwania, no, pewnie dlatego, że to dopiero drugi odcinek.Będę musiała nadrobić ten pierwszy i pewnie jeszcze prolog, ale to nie problem.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Draco wkracza na scenę już na samym początku opowiadania, nie bawisz się w lanie wody, tylko konkretnie, jak zdecydowana kobieta xD
Widzę, że poza oczywistym wątkiem romansu (jeszcze przyszłego) z Draconem, dodajesz bonusowy, magiczny wątek. To bardzo dobrze, każdy lubi poczytać coś niekonwencjonalnego, zwłaszcza w tak powszechnym temacie jak Dramione, Huncwoci czy Sevmione. Bo przecież ile można czytać o zakazanej miłości, która prędzej czy później wybucha i... tyle.
Strasznie mi się podoba to, że piszesz nie tylko z perspektywy Hermiony, ale i Dracona. To bardzo urozmaica całe opowiadanie, przecież nigdy nie wiadomo, kogo możemy spodziewać się w następnym odcinku ;>
O kurcze, końcówka niesamowita, wywołała zamieszenie i sprawiła, że już chcę kolejny rozdział. Oto jest jedna wada czytania na bieżąco opowiadania. Trzeba czekać na kolejny odcinek, nie można tak po prostu kliknąć następnego, jak jest przy nadrabianiu.
Jeszcze nie ogarnęłam Twojego bloga i zakładek, więc nie wiem, czy informujesz o kolejnych odcinkach, jeśli tak, to bardzo bym prosiła:
www.douce-fleur.blog.onet.pl
Już się nie mogę doczekać! xD
Świetny rozdział, pisz więcej! ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, naL
http://chodz-ze-mna-w-ogien.blogspot.com/
Ciekawe co bardziej fascynowało Draco - Hermiona czy medalion...
OdpowiedzUsuńTak jak i nigdy nie dowiemy się co wydarzyło się dalej, a to boli, ech...
Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, ale jedno jest pewne - strasznie mi się podoba ten fic i serio, przeczytałabym i sto rozdziałów do końca tego weekendu, gdyby były tak samo ciekawe, nawet jeśli sesja tuż-tuż i zaliczeń masa... Ale cóż... Cieszę się i to ogromnie, że dałaś mi się zapoznać chociaż z tym kawałkiem.
Życzę wszelkiego rodzaju Weny i pozdrawiam :)
Katie